Głupio się przyznac, ale mimo ze juz trochę zyję i wyjezdzam nieco wiecej niz wynosi przecietna w kraju, to nigdy nie bylam w czesci Gor Stolowych tuz przy granicy z Czechami. Ale po minionym weekendzie i to się zmieniło i co... no fajowe okolice. Duzo lasow i starych, niewywozonych drzew a miedzy nimi strzelajace z ziemi na 20, 50, moze i 100 metrow calkiem pokazne skaly. Na Szczelińcu podsłuchałam jakiegos przewodnika, który twierdzil, ze nazwa masywu wywodzi sie od dnia, w ktorym cesarz Franciszek II przyjechal tu i zostal zaproszony na wystawny obiad (uczte raczej ). Na plaskim skraju skaly ustawiono wiec dlugie i liczne stoły, mogace utrzymac niezliczone ilosci jedzenia. Ktos to zobaczyl i tak poszlo w swiat... Ale chyba ta legenda jest mocno naciagana i bardziej do mnie trafia hipoteza, ze poniewaz skaly maja plaskie wierzcholki to wygladaja jak stoly na kamiennych podmurowkach. wsio ryba
c.d.n.
poniedziałek, 12 października 2009
sobota, 12 września 2009
Reset



Zanim pojedziemy na mete, chcemy zlapac jeszcze naszych na rowerach, pakujemy sie
PS. zdjęcia wyszły całkiem, całkiem, moze dlatego, ze nasz plan zdjęciowy wyglądał tak :)
piątek, 4 września 2009
Parno na tym Krku
Ciepło jest, nie spodziewalam sie ze bedzie az tak, w sloncu to chce sie co najwyzej pic zimne piwo :) Przyjechalismy na wyspe Krk dzis o 6 rano, z Warszawy ruszylismy o 13 co daje o kilka godzin jazdy samochodem za duzo. Po drodze na szczescie zadnych policjantow. Na camp, na ktorym jest baza zawodow, nie chcieli nas wpuscic przed osma, wiec poszlismy pospac na plazy. Wstalismy w poludnie, rozbilismy namioty i szwendalismy sie po miasteczku. Bardzo ladne - stare, waskie uliczki, biale domy, palmy i kwiaty w ogrodach na dachach. Chorwacja dokladnie taka, jak z folderow, tylko te plaze jakies takie nie do konca malownicze. Brudne i wylane betonem, bo skaly sa ostre jak brzytwy i nijak nie daloby sie po nich bezpiecznie wejsc do morza. W kazdym razie dzis sie nie napracowalismy, mamy za to campingowe zycie wsrod tlumow camperow. Zawodnicy to tylko garstka z nich. Zreszta nasz teamowy sklad to tez w wiekszosci nie startujacy, Klara, Piotrek i ja robimy zdjecia a Herci na swoich kibicow przywiozl nawet Gosie z 14-miesieczna Marysia. W koncu wakacje mamy wszyscy ;)
Zawody zaczna sie jutro o 10 rano w centrum Rijeki, musimy wiec wrocic na staly ląd. Niestety ma wiać do brzegu (a oni beda meczyc sie na kajakach wtedy) i moze popadac. Ale za to niedziela zapowiada sie sloneczna.
Zawody zaczna sie jutro o 10 rano w centrum Rijeki, musimy wiec wrocic na staly ląd. Niestety ma wiać do brzegu (a oni beda meczyc sie na kajakach wtedy) i moze popadac. Ale za to niedziela zapowiada sie sloneczna.
sobota, 29 sierpnia 2009
Za kilka dni Chorwacja


No i organizatorów kojarzę, Elvir startował też w Poslce a jego dziewczyna Darija rok temu była moją przewodniczką na tamtej edycji. I to sławną - jakiś czas temu jako pierwsza Chorwatka wdrapała się na Mt.Everest a w tym roku zdobyła jeszcze Cho Oyu. A na pierwszy rzut oka nie wygląda na taką mocarną ;) Aha, zawody nazywają się KI Challenge i co nieco mozna o nich poczytać na stronie Speleo (link po prawej, info jutro) lub bezpośrednio u zródła http://www.adnatura.com/english/kichmaster.asp - jest po angielsku więc skumacie.
Ps. Zdjęcia z zeszłego roku
czwartek, 27 sierpnia 2009
Sobota na Pilsku
Kiepsko z tym moim podrozowaniem, a właściwie nawet z niedalekimi wyjazdami jest cinko. W lipcu ratowało mnie Speleo i dwa tygodnie w środkowej Szwecji plus kilka dni w Suwałkach na Festiwalu Bluesowym ale od tamtego czasu już jest mizeria. A minal cały miesiąc i magisterka jak była w powijakach tak jest nadal... W ubiegłą sobotę pojechałam do Korbielowa zrobić zdjęcia z biegu na Pilsko. Artur ze Speleo startował, a mnie zabrali policjanci :)
Pozwolili mi robić zdjęcia z radiowozu, który jechał przed pierwszymi biegnącymi. Bardzo byli uprzejmi. Gdy skończył się asfalt, wysiadłam i szłam pod górę, mecząc się okrutnie na stromym stoku z kilogramowym aparatem na szyi. Ale i tak było przyjemnie, bo zawodnicy to wdzięczni modele - machali do obiektywu a co wolniejsi znajdowali nawet chwilę na pogawedki.
Przed Halą Miziową na kamienistym szlaku złapałam stopa - miejscowy góral jechał akurat swoim małym jeepem i zaproponował, że mnie podwiezie tam gdzie będę chciała. Podjechaliśmy trochę po wyboistych kamieniach (naprawdę wyboistych!) i przed shcroniskiem wysiadłam, żeby złapać ostatnich biegaczy we mgle. Po biegu pojedliśmy, popiliśmy i zmarzliśmy nieco czekając na zakończenie. O 24 byłam z powrotem w domu. Krótka odskocznia od gapienia się w laptopa.
piątek, 31 lipca 2009
Zycie jest gdzie indziej
Zasadniczo nie mam w naturze emocjonalnego ekshibicjonizmu ale po wyjezdzie do Ameryki Południowej blog stworzony na potrzeby tamtej podrózy stał mi się jakoś bliski. No i ostatnio postanowiłam załozyć własne miejsce w sieci. Nie będę pisać co u mnie gdy siedzę w domu, bo zwykle wieje nudą, ale jak gdzieś wyjadę, niekoniecznie bardzo daleko, robi się ciekawiej. Zdjecia w większych ilościach będą się pojawiać gdy ogarnę tematykę, na razie trochę poprzednich podrozy znajdziecie na picassie - wystarczy kliknac na migajace obrazki po prawej. Smiało tez mozecie podrzucać śmieszne materialy, komentarze własne i wszelkie pierdoły z youtuba - adres blogowy monika.team@gmail.com .
Nie byłabym sobą gdybym nie planowała dalekiej wycieczki ale to dopiero gdzieś w styczniu. Na pewno do Azji ale ostateczny cel zalezy od cen lotow - jak Bangkok bedzie tani, polece do Bangkoku, jak Delhi to do Delhi. A moze jeszcze gdzieś indziej... cholera wie ;)
Tymczasem na pewno w miedzyczasie odwiedzę kilka miejsc w Europie, które będą warte wzmianki. Była Szwecja i Włochy, będzie coś jeszcze.
Tytuł posta (i części bloga) trochę pretensjonalny ale wzięłam go z ksiązki Kundery, która mi się spodobała. I pasuje do okoliczności.
Subskrybuj:
Posty (Atom)